Mówi się, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Oni są najlepszym przykładem na to, że w rodzinie siła. Z dystansem do wszelkich konwenansów udowadniają, że wspólny biznes może odnieść sukces, a nowoczesny design użytkowy może być zabawny i praktyczny. Poznajcie Lilianę, Basię i Michała – twórców Manufaktury Porcelany
Liliana jest artystą ceramikiem, Basia skończyła edukację artystyczną, a Michał jest User Experience Designerem. Różne doświadczenia zawodowe pozwoliły im stworzyć unikalną markę, która wyróżnia się na rodzimym rynku.
Teraz, po prawie 3 latach od powstania Manufaktury Porcelany, wiele się zmieniło. Lila jest szefową i zajmuje się produkcją, warsztatami oraz prowadzeniem studia. Ja zajmuję się marketingiem, sprzedażą oraz kontaktem z klientami. Basia od jakiegoś czasu jest na urlopie macierzyńskim, ale lada chwila wraca zasilić nasze szeregi. Od niedawna mamy także czwartego członka zespołu – Magdę, która pomaga w produkcji – mówi Michał.
Wróćmy jednak do początku. Wszystko zaczęło się od naczyń, które Liliana wykonała w trakcie praktyk studenckich na wrocławskiej ASP. Projekty były żartobliwe, nowoczesne i praktyczne. Zachwytu znajomych nie było końca, a grono fanów porcelany Liliany sukcesywnie rosło. Po ukończeniu studiów i przeprowadzce do Krakowa udało im się zdobyć dotację na własny biznes i machina ruszyła. Dzisiaj ich pracownia na krakowskim Podgórzu tętni kreatywną energią. To tutaj porcelana udaje papier, a z miseczek wyrastają kurze łapki. Liliana powiedziała kiedyś, że nie potrafiłaby stworzyć zwykłej, nudnej filiżanki. Dystans do siebie, do designu i nieszablonowe myślenie widać wyraźnie w projektach Manufaktury Porcelany.
To, co jest również niezwykłe, to ich gościnność i chęć dzielenia się wiedzą z innymi. – Od początku był taki pomysł, by studio było otwarte dla wszystkich. Chcieliśmy się podzielić tym, co się dzieje w pracowni. Uwielbiamy, gdy przechodnie zaglądają przez szyby i podpatrują, jak tworzymy. Często przez taką ciekawość zwykły podglądający zmienia się bardzo szybko w klienta lub uczestnika warsztatów. Dlatego latem nawet nie zamykamy drzwi. Każdy może wstąpić i się przywitać. Czworonogi także – komentuje Michał.
Są momenty, kiedy mają wszystkiego dość. Zmęczenie, piec płatający figle lub problemy z dostawcą dają się czasem we znaki. Ich pasja jest jednak silniejsza i nie pozwala się zatrzymać. Trzymamy za nich kciuki i zdradzimy Wam w tajemnicy, że w tym roku nasi bliscy mogą się spodziewać świątecznych prezentów z ich pracowni :). Kto do nas dołączy?